• Home
  • News
  • Recenzje
  • Opinie
  • Zapowiedzi
  • Rozmowy
  • KinkyTune
  • #kinkyontour
    • Open’er
    • Melt!
    • Colours of Ostrava
    • OFF Festival
    • Tauron Nowa Muzyka
    • Hip Hop Kemp
    • Soundrive
    • Lollapalooza Berlin
  • 2014
    • Najlepsze albumy
    • Najlepsze utwory
KINKYOWL
Recenzje

Disclosure – Caracal, recenzja

autor: Magda Staniszewska · 4 października 2015

Często bywa tak, że dany zespół postanawia wydać nowy album nie ze względu na rodzący się w głowach zamysł kompozytorski, a ze względu na zbyt długą absencję. W przypadku muzyki współczesnej większość fanów nie jest skłonna do ciągłego męczenia materiału, który od ponad dwóch lat jawi się jako “ostatnie wydawnictwo”, a organizatorzy festiwali bardziej interesują się artystami mającymi na koncie niedawne premiery. Potrzeba ponownej zaznaczenia swojej obecności nie jest oczywiście niczym złym, a niesamowicie racjonalnym i uzasadnionym. Zgubny efekt takich działań uwydatnia się w momencie, w którym wydawany album w dużej mierze zahacza o nudę.

W przypadku Caracal nie można mówić o materiale złym czy skrajnie niezadowalającym, bo Disclosure po raz kolejny zaprezentowali utwory płynnie wpasowujące się w klubowe realia. Problem polega na tym, że bracia Lawrence nie są duetem kreatywnym; są świetni w tym, co robią i na Caracal może ten proces twórczy postępował całkiem sprawnie, ale nawet powrót do kolaboracji z Samem Smithem nosi znamiona potrzeby stąpania po bezpiecznym sprawdzonym gruncie. “Omen” to utwór o zdecydowanie mniejszym potencjale niż “Latch”, ale obok “Holding On” z Gregorym Porterem, „Nocturnal” z The Weeknd i “Willing & Able” z Kwabsem zasłużył na miano kawałków prezentujących naprawdę świetny poziom – w dużej mierze to zasługa niebanalnych artystów towarzyszących, ale ktoś dobierać ich musi. Guy i Howard Lawrence robią to bezbłędnie. O dziwo nawet, zazwyczaj nudny, wokal Lorde w “Magnets” nie brzmi najgorzej, szczególnie w momentach, w których został wzbogacony o popowe rozmycie. Pozostałe panie pojawiające się na albumie, czyli Lion Babe i Nao, również pozostawiły po sobie całkiem dobre wrażenie.

Spłycone doznania, jakie serwuje Caracal, są wynikiem zachowawczości. “ It feels like I only go backwards, baby ”, śpiewał Kevin Parker – a skoro bracia Lawrence już i tak na swoim albumie zaśpiewać musieli, to mogli te słowa jakoś sparafrazować, bo Caracal powraca do schematów prezentowanych na Settle . Wprawdzie na “Jaded” pojawia się wers “ Step back, refrain ”, więc jakiś zamiennik parkerowskiego przesłania mamy. Ostrożna garage’owa stylistyka z (tutaj nawet pomnożonymi) elementami synth-popu i house to działanie na kształt powtórki z rozrywki. Rozrywki bardzo dobrej, bo co do tego, że Disclosure są absolutną czołówką popularnej muzyki tanecznej nie mam żadnych wątpliwości. Z tym, że popadanie w rutynę rzadko kiedy okazuje się być dobrym rozwiązaniem, szczególnie jeśli mówimy o muzyce elektronicznej. To dobre rozwiązanie dla niszowych twórców, którzy nigdy nie wyjdą poza granice lokalnego klubu. Kiedy mowa o duecie odznaczającym się tak dużą popularnością, pojawia się możliwość znudzenia słuchacza – i właśnie ta możliwość została urzeczywistniona.

Tak też Caracal przechodzi bez echa, dodatkowo zostawiając po sobie tęsknotę za mocniejszym uderzeniem. Niestety nie znajdziemy tu oczywistych bangierów w stylu “Latch” czy “When A Fire Starts To Burn”, o ten tytuł może starać się jedynie “Holding On” (chociaż jako taki potencjał drzemał również  w “Superego” czy “Echoes”). Może sytuacja nieco się poprawi, kiedy Flume postanowi coś zremiksować – tak jak wtedy, kiedy tchnął nowe życie w “You & Me”, zrzucając oryginał na dalszy plan. Głównym kandydatem do ulepszenia zdecydowanie zostaje “Masterpiece”, który, paradoksalnie w kontekście tytułu, jest jednym z gorszych momentów na wydawnictwie, nawet w obliczu całkiem przyjemnego wokalu Jordana Rakei.

Caracal uwydatnił wspomnianą zachowawczość braci Lawrence – ci, idąc po najmniejszej linii oporu, zaserwowali grę, którą wszyscy dobrze znają. Dla niewymagającego słuchacza będzie to całkiem udana kontynuacja brzmienia znanego z Settle, dla tych świadomych potencjału muzyki elektronicznej ukłucie zawodu. W tym przypadku wachlarz możliwości był zarówno ogromny, jak i brutalnie zignorowany. Narzekać można, ale zbędnym byłoby demonizowanie – to niepełne rozwinięcie nie powinno być rozpatrywane w kategoriach złego albumu. Względnie krótki staż i młody wiek artystów mogą uchodzić za swego rodzaju okoliczności łagodzące – na Caracal poniekąd został narzucony syndrom drugiego albumu, z którym borykało się wielu muzyków wydających świetne trzecie czy czwarte longplaye. Nadzieja pozostaje, jednak w szczególności przykrym jest to, że na kolejne wydawnictwo Disclosure będę czekała raczej w towarzystwie Settle , bez potrzeby powracania do Caracal.

Disclosure – Caracal, recenzja
Magda Staniszewska
4 października 2015
6.5 / 10
Bracia Lawrence popadli w rutynę, przez to traci materiał, w którym drzemie za dużo potencjału, żeby forma prezentowana na Caracal mogła w jakikolwiek sposób zachwycić
6.5 Ocena

Bracia Lawrence popadli w rutynę, przez to traci materiał, w którym drzemie za dużo potencjału, żeby forma prezentowana na Caracal mogła w jakikolwiek sposób zachwycić

caracal Disclosure guy lawrence howard lawrence settle
PODAJ Tweet

Magda Staniszewska

Nieprzemijająca obsesja na punkcie The Rolling Stones, słabość do rapu i znikoma ilość powagi.

Podobne:

  • Swim_Deep_Mothers Recenzje

    Swim Deep – Mothers, recenzja

  • the dead weather Recenzje

    The Dead Weather – Dodge And Burn, recenzja

  • 1035x1035-TL_AFDY_STD_Cvr Recenzje

    The Libertines – Anthems For Doomed Youth, recenzja

Najnowsze

  • Taco Hemingway

    Taco Hemingway w tym tygodniu we Wrocławiu

    5 października 2015
  • joy wellboy 2

    Amadeus Chamber Orchestra of Polish Radio i Joy Wellboy zagrają na otwarcie tegorocznego Ars Cameralis

    5 października 2015
  • DIsclosure
    6.5

    Disclosure – Caracal, recenzja

    4 października 2015
  • Swim_Deep_Mothers
    8.5

    Swim Deep – Mothers, recenzja

    4 października 2015
  • loon

    Olafur Arnalds i Nils Frahm publikują swoją najnowszą EP-kę „Loon”

    3 października 2015
  • KinkyOwl.pl
  • Redakcja
  • Kontakt

© 2014 KinkyOwl.pl | Nie kopiujcie nic bez naszej zgody, serio.