• Home
  • News
  • Recenzje
  • Zapowiedzi
  • Rozmowy
  • KinkyTune
  • #kinkyontour
    • Open’er
    • Melt!
    • Colours of Ostrava
    • OFF Festival
    • Tauron Nowa Muzyka
    • Hip Hop Kemp
    • Soundrive
    • Lollapalooza Berlin
  • #KinkyLive
  • 2015
    • Przyjaciele
      • Hirek Wrona
      • Jarek Szubrycht
      • Coals
      • Kaseciarz
      • The Stubs
      • Spisek Jednego
    • Polskie utwory
    • Najlepsze utwory
    • Najlepsze albumy
KINKYOWL
The Lumineers - The Lumineers
Recenzje

The Lumineers: The Lumineers – Recenzja

autor: Ewelina Janoszek · 3 lutego 2015

Początki grupy The Lumineers sięgają 2005 roku, kiedy to trójka utalentowanych, pochodzących z Denver muzyków postanowiła połączyć siły i założyć zespół. Początkowo ich publiczność ograniczała się do garstki widzów w małych klubach, a muzyczna działalność objawiała się tylko we wspólnym komponowaniu i poszukiwaniu własnego brzmienia. Z czasem postanowili rejestrować swoje nagrania i umieszczać je w internecie, dzięki czemu zainteresowali się ich twórczością Christen Greene i David Meinert. Amerykańscy muzycy w 2011 roku podpisali swój pierwszy kontakt, co umożliwiło im nagranie debiutanckiego albumu. Duży sukces singla „Ho Hey” wpłynął na pozytywny odbiór całej płyty i wywołał mnóstwo optymistycznych recenzji.

„The Lumineers” jest płytą skonstruowaną wokół lekkich indie rockowych oraz folk rockowych melodii o żywiołowym brzmieniu, którego urzekający klimat tworzy udaną czterdziestominutową dawkę rozrywki na wysokim poziomie. Grupa gra dość prosto, akustycznie i nie sili się na eksperymenty. Podobnie jak lubiane przeze mnie Mumford & Sons prezentuje lżejszą i bardziej przystępną odmianę folku, która z pewnością zadowoli przeciętnego słuchacza i nie sprawi mu większych trudności w trakcie odsłuchu. Wszystkie piosenki ujmują swoją naturalnością i nieskomplikowaną formą.

„Flowers In Your Hair” rozpoczyna się przyjemnymi i łagodnymi dźwiękami, które w dalszej części stają się bardziej dynamiczne. Jednak muzycy trzymają się tutaj niespiesznej i subtelnej stylistyki, raczej unikając mocniejszych dźwięków. „Classy Girls” to trochę wolniejszy numer, w którym wokalista wyraźniej eksponuje swój głos. Druga część utworu to beztroskie dźwięki, idealnie nadające się na słuchanie w ciepłe wiosenne dni. Radośnie brzmiące „Submarines” zwraca uwagę swoją zwiewnością, a „Dead Sea” to z kolei bardziej refleksyjna, a zarazem bardziej oszczędna w środkach propozycja z zawodzącym głosem wokalisty. Dużą sławę przyniósł formacji The Lumineers beztroski singiel „Ho Hey” z przyjemnym pokrzykiwaniem, który już od pierwszych sekund powoduje u słuchacza uśmiech i jest to idealna pozycja na poprawę nastroju. Bardzo ładną balladą jest „Slow It Down”, która może pochwalić się stopniowo budowanym napięciem, emocjonalnym wykonaniem i minimalistyczną, ale idealnie zrównoważoną aranżacją.

Siódme na liście – „Stubborn Love” jest żywiołowym, ale też niezwykle klimatycznym momentem albumu. Charakteryzuje się przyjemnymi, rytmicznymi dźwiękami, przy których nie sposób nie potupać nóżką. Nienarzucająca się melodia i urzekający klimat dość szybko zakradają się do świadomości słuchacza i towarzyszą mu przez długie dni. „Big Parade” ma w sobie spory ładunek optymizmu, możemy tutaj zakosztować energicznego i radosnego refrenu. Kameralne „Charlie Boy” to pełna pasji pozycja z łagodnymi wokalizami i niespiesznie płynącą muzyką. Następujące po niej „Flapper Girl” to mało zapadający w pamięć utwór, ale na pewno nie można mu odmówić urokliwego charakteru. Mocniejsze gitary pojawiają się w wyrazistej balladzie „Morning Song”, w której The Lumineers pokazują się z innej strony. Jest rockowo i bardzo klasycznie. W znacznej części utworu słychać jedynie wokal Wesleya Schultza i pobrzmiewającą w tle delikatną gitarę, a pojawiające się momentami mocniejsze dźwięki czynią tę kompozycję ciekawą i wartą ponownego odsłuchu. Takie zamknięcie albumu sprawia, że chce się go odtworzyć kolejny raz.

Debiut tria The Lumineers raczy nas dawką niezobowiązującej muzyki z folkowym posmakiem, która wprowadza słuchacza w przyjemny nastrój. Myślę, że jest to idealna propozycja dla miłośników lekkiego folku. Jeśli lubicie muzykę Mumford & Sons, na zrecenzowanej dzisiaj płycie powinniście znaleźć coś dla siebie.

The Lumineers: The Lumineers – Recenzja
Ewelina Janoszek
3 lutego 2015
7 / 10
Amerykańska odpowiedź na Mumford & Sons.
7 Ocena

Amerykańska odpowiedź na Mumford & Sons.

The Lumineers
PODAJ Tweet

Podobne:

  • TLSP everything you've come to expect Recenzje

    The Last Shadow Puppets – Everything You’ve Come to Expect, recenzja

  • Moderat_III_Artwork Recenzje

    Moderat – III, recenzja

  • majid-jordan-majid-jordan-2016 Recenzje

    Majid Jordan – Majid Jordan, recenzja

NAJNOWSZE

  • open-er-2014-wiemy-kto-zagra-fot-p-tarasewicz-opener-pl

    Open’er Festival zbliża się do zamknięcia line-upu

    16 kwietnia 2016
  • Konnichiwa

    Skepta: Man (Gang)

    16 kwietnia 2016
  • Elliphant 30 kinkyowl

    Galeria: Elliphant + Agi Brine

    16 kwietnia 2016
  • Redakcja
  • Kontakt

© 2016 Kinkyowl.pl | Kopiowanie tekstów bez naszej zgody jest bardzo nieeleganckie.